Wyczekany wyjazd czas START!
Tak bardzo jestem zadowolony, że udało mi się z żoną i synkiem pojechać do Zakopanego. Już od dawna planowaliśmy jakieś wakacje, jednak cały czas coś stawało nam na przeszkodzie. Czy to żona nie dostała urlopu w pracy, czy u mnie w firmie akurat pojawił się jakiś duży klient i osobiście musiałem wszystkiego dopilnować. Pracując w dwóch różnych miejscach ciężko jest nam zgrać jeden termin na jakiś rodzinny wypad. Tak czy inaczej w końcu nam się udało i mogliśmy wspólnie spędzić czas. Bardzo nam brakowało zieleni, spokoju i ciszy. Na co dzień mieszkamy w dużym mieście i jesteśmy pochłonięci w wir pracy i ciągłych obowiązków. Po 5 godzinach jazdy samochodem w końcu dojechaliśmy do Zakopanego. Tuż po przyjeździe postanowiliśmy wejść na Gubałówkę. Wchodząc podziwialiśmy przepiękne widoki, lasy i góry. Ach, tego nam brakowało!
Nie wszystko poszło zgodnie z planem…
Jeszcze tak pięknie słońce świeciło. Poczuliśmy wolność której od dawna nam brakowało. Po dynamicznym marszu zgłodnieliśmy. Postanowiliśmy udać się do restauracji na obiad. Zaledwie pare minut po złożeniu zamówienia, otrzymałem telefon od pracownika. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż przed wyjazdem powiedziałem wszystkim w firmie, żeby na te pare dni wyjazdu nie wydzwaniali do mnie z każdą sprawą. Pracownik był zdenerwowany, od razu zaczął mnie prosić żebym wrócił do firmy i załagodził sytuację. Z tego co powiedział wynikało, że klient nie zgodził się zapłacić pełnej kwoty za dostarczenie i montaż okien, ponieważ nie dostał jeszcze jakichś części, które rzekomo zamówił. Taki cyrk się z tego zrobił, że zamiast relaksować się, byłem już zdenerwowany a moje myśli krążyły i cały czas analizowały tą sytuację. Wiedziałem, że nie mogę zepsuć nam tego wyjazdu, jednak nie wiedziałem co robić.
Rozwiązanie problemu w zasięgu ręki
Żona starała mi się jakoś pomóc i uspokoić. W jednej minucie zdałem sobie sprawę, że w zupełnie inny sposób niż powrót do firmy, mogę rozwiązać ten problem. Wpisałem w wyszukiwarkę adres naszego systemu, z którego korzysta cała firma. Zalogowałem się i na spokojnie mogłem sprawdzić wszystkie dokumenty. Zobaczyłem oferty, zlecenia i faktury tego klienta. Okazało się, że faktycznie w pierwszym zapytaniu o ofertę klient wspominał o 14 sztukach żaluzji, jednak w późniejszej korespondencji z nami zredukował zamowienie do 10 sztuk. Przesłałem mu pliki naszej korespondencji, po 20 minutach dostałem systemowego smsa, żebym sprawdził skrzynkę email. Otrzymałem od klienta wiadomość z przeprosinami i przyznaniem mi racji. W jednej chwili cała ta napięta i nerwowa sytuacja została rozwiązana, a ja mogłem dalej spędzać czas z rodzinom w Zakopanem.